Holland POV:
Siedząc dalej w gabinecie doktora Wrena i rozmyślając dlaczego po tak długim czasie ktoś postanowił mi pomóc usłyszałam głos mojego taty.
- Od kiedy możemy więc zacząć leczenie biologiczne?- nawet o to nie zapytałam, gdyż było mi to zupełnie obojętne. Za ponad pół roku odzyskam wzrok. Teraz tylko to się dla mnie liczyło.
- Myślę, że możecie przyjść za dwa dni. Holland już oswoi się z tą myślą i bardziej skupi się na leczeniu. - doktor odpowiedział miło i wyobraziłam sobie, że się uśmiecha.
- Dziękuję doktorze. Bardzo dziękuję. Do zobaczenia. - powiedziałam radośnie i złapałam się taty. Po krótkim spacerze schodami byliśmy na zewnątrz, gdyż poczułam świeże powietrze i delikatny powiew wiatru.
Reszta dnia zapowiadała się jak zwykle nudna, ale ja tak nie chciałam. Zadzwoniłam do Crystal i zaprosiłam ją do siebie. Miała przyjechać za pół godziny, a ja postanowiłam, że poczekam na nią przed domem. Zapięłam smycz Fievel'owi i wyszłam z nim na zewnątrz. Wyszłam na chodnik, choć nie spacerowałam daleko. Raczej w pobliżu domu, by słyszeć kiedy Crystal przyjedzie.
Byłam niedaleko domu kiedy usłyszałam jak nadjeżdża samochód. Przeraził mnie pisk opon i trąbienie. Zaraz potem krzyczałam krzyk Crystal. Stałam zszokowana i czekałam na jakiekolwiek znaki od Crystal. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Myślałam, że to Crystal, ale zorientowałam się, że moja przyjaciółka nigdy nie łapie mnie tak mocno za rękę.
- Kim jesteś? – zapytałam nie wiedząc jak zareagować.
- Przepraszam. Chyba Cię przestraszyłem. – powiedział mężczyzna. Poznałam ten głos i uśmiechnęłam się do siebie. To był Dylan. Jednak miał ochotę na spotkanie ze mną.
- Przepraszam, czy Ty nigdy nie zwracasz uwagi na jadące samochody? – krzyknęła Crystal, a po chwili wyczułam jej obecność. – Holland, znasz go? – zapytała mnie zdziwionym tonem. No tak, przecież dziwne było to, że mogę znać jakiegoś chłopaka.
- Tak. Nie gniewaj się na niego. Przecież nic złego nie zrobił. – powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- Jak to nic? Wybiegł mi wprost przed samochód. Mogłam go zabić. – Crystal była energiczna i wcale nie dziwiło mnie to jakim tonem się odzywała.
- Przepraszam, po prostu zobaczyłem Holland i chciałem jak najszybciej do niej podejść się przywitać. Naprawdę Cię nie widziałem. – po tym wytłumaczeniu Dylan złapał mnie ramię i poczułam jego ciepło oraz jego już znajome perfumy.
- Dobrze więc. Następnym razem uważaj. – chyba już się opanowała. To dobrze, bo przez jej temperament często się z nią kłóciłam.
Siedząc dalej w gabinecie doktora Wrena i rozmyślając dlaczego po tak długim czasie ktoś postanowił mi pomóc usłyszałam głos mojego taty.
- Od kiedy możemy więc zacząć leczenie biologiczne?- nawet o to nie zapytałam, gdyż było mi to zupełnie obojętne. Za ponad pół roku odzyskam wzrok. Teraz tylko to się dla mnie liczyło.
- Myślę, że możecie przyjść za dwa dni. Holland już oswoi się z tą myślą i bardziej skupi się na leczeniu. - doktor odpowiedział miło i wyobraziłam sobie, że się uśmiecha.
- Dziękuję doktorze. Bardzo dziękuję. Do zobaczenia. - powiedziałam radośnie i złapałam się taty. Po krótkim spacerze schodami byliśmy na zewnątrz, gdyż poczułam świeże powietrze i delikatny powiew wiatru.
Reszta dnia zapowiadała się jak zwykle nudna, ale ja tak nie chciałam. Zadzwoniłam do Crystal i zaprosiłam ją do siebie. Miała przyjechać za pół godziny, a ja postanowiłam, że poczekam na nią przed domem. Zapięłam smycz Fievel'owi i wyszłam z nim na zewnątrz. Wyszłam na chodnik, choć nie spacerowałam daleko. Raczej w pobliżu domu, by słyszeć kiedy Crystal przyjedzie.
Byłam niedaleko domu kiedy usłyszałam jak nadjeżdża samochód. Przeraził mnie pisk opon i trąbienie. Zaraz potem krzyczałam krzyk Crystal. Stałam zszokowana i czekałam na jakiekolwiek znaki od Crystal. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Myślałam, że to Crystal, ale zorientowałam się, że moja przyjaciółka nigdy nie łapie mnie tak mocno za rękę.
- Kim jesteś? – zapytałam nie wiedząc jak zareagować.
- Przepraszam. Chyba Cię przestraszyłem. – powiedział mężczyzna. Poznałam ten głos i uśmiechnęłam się do siebie. To był Dylan. Jednak miał ochotę na spotkanie ze mną.
- Przepraszam, czy Ty nigdy nie zwracasz uwagi na jadące samochody? – krzyknęła Crystal, a po chwili wyczułam jej obecność. – Holland, znasz go? – zapytała mnie zdziwionym tonem. No tak, przecież dziwne było to, że mogę znać jakiegoś chłopaka.
- Tak. Nie gniewaj się na niego. Przecież nic złego nie zrobił. – powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- Jak to nic? Wybiegł mi wprost przed samochód. Mogłam go zabić. – Crystal była energiczna i wcale nie dziwiło mnie to jakim tonem się odzywała.
- Przepraszam, po prostu zobaczyłem Holland i chciałem jak najszybciej do niej podejść się przywitać. Naprawdę Cię nie widziałem. – po tym wytłumaczeniu Dylan złapał mnie ramię i poczułam jego ciepło oraz jego już znajome perfumy.
- Dobrze więc. Następnym razem uważaj. – chyba już się opanowała. To dobrze, bo przez jej temperament często się z nią kłóciłam.
Dylan POV:
Ta cała sytuacja była dziwna. O mało nie wpadłem pod samochód przyjaciółki Holland. Jakoś nie bardzo miałem na uwadze moje zdrowie. Często już robiłem podobne sytuacje i przeważnie wychodziłem z nich cało. Biorąc nawet pod uwagę ten wypadek, który ostatnio mi się śnił.
- Nie będę Wam przeszkadzać. Pójdę już. – powiedziałem ściskając bardziej ramię Holland.
- Nie, zostań. – usłyszałem nieśmiałą Holland, która położyła swoją delikatną dłoń na mojej.
- Nie martw się. Wrócę. – nie bardzo wiedziałem jak się pożegnać więc pocałowałem ją delikatnie w policzek i odszedłem. To nie przypadek, że ją spotkałem. Specjalnie tędy przechodziłem mając nadzieję, że ją zobaczę. Jednak jeśli jest zajęta i przyjechała do niej przyjaciółka po prostu stwierdziłem, że mogę odwiedzić ją później. W tym momencie pójdę do Tylera i opowiem mu o moim spotkaniu z Paulem i o tym czego się dowiedziałem. Byłem już całkiem niedaleko jego domu, kiedy to zobaczyłem czarne BMW stojące naprzeciwko wjazdu do domu Posey’a. W środku siedziało dwóch podobnych na oko do siebie facetów. Kiedy zbliżyłem się do podjazdu faceci nagle zajęli się czymś innym. Zdecydowanie nie było to normalne. Wszedłem do Tylera jak do siebie, tak jak zawsze miałem w zwyczaju. Zresztą jego rodzice nie mieli nic przeciwko. Udałem się po schodach na górę i otworzyłem drzwi od pokoju przyjaciela.
- Siema stary. – od razu udałem się do okna. – Widziałeś już ten ogon? – zapytałem czekając aż Tyler podejdzie do okna.
- Jaki ogon?? – zdziwiony podszedł do okna. – Żartujesz chyba sobie ze mnie. Przecież to nie gliny, które miałyby mnie pilnować.
- No właśnie. W dodatku jestem pewien, że nie zabiłeś swojego ojca. – powiedziałem poklepując przyjaciela po ramieniu. – Twój ojciec został zabity jakoś o 22, a Ty wyszedłeś z baru po 23. Na bank to nie Ty.
- W takim razie kto? – po chwili namysłu Tyler podszedł do okna i opuścił rolety. – Oni mają coś z tym wspólnego. Mogę się założyć.
- Sprawdzimy to, nie martw się. Póki co musisz przestać o tym myśleć. Zagramy w coś. Muszę z Tobą wygrać, bo dawno razem nie graliśmy. – powiedziałem i usiadłem przed konsolą Tylera. Złapałem za joystick i wybierałem grę.
Ta cała sytuacja była dziwna. O mało nie wpadłem pod samochód przyjaciółki Holland. Jakoś nie bardzo miałem na uwadze moje zdrowie. Często już robiłem podobne sytuacje i przeważnie wychodziłem z nich cało. Biorąc nawet pod uwagę ten wypadek, który ostatnio mi się śnił.
- Nie będę Wam przeszkadzać. Pójdę już. – powiedziałem ściskając bardziej ramię Holland.
- Nie, zostań. – usłyszałem nieśmiałą Holland, która położyła swoją delikatną dłoń na mojej.
- Nie martw się. Wrócę. – nie bardzo wiedziałem jak się pożegnać więc pocałowałem ją delikatnie w policzek i odszedłem. To nie przypadek, że ją spotkałem. Specjalnie tędy przechodziłem mając nadzieję, że ją zobaczę. Jednak jeśli jest zajęta i przyjechała do niej przyjaciółka po prostu stwierdziłem, że mogę odwiedzić ją później. W tym momencie pójdę do Tylera i opowiem mu o moim spotkaniu z Paulem i o tym czego się dowiedziałem. Byłem już całkiem niedaleko jego domu, kiedy to zobaczyłem czarne BMW stojące naprzeciwko wjazdu do domu Posey’a. W środku siedziało dwóch podobnych na oko do siebie facetów. Kiedy zbliżyłem się do podjazdu faceci nagle zajęli się czymś innym. Zdecydowanie nie było to normalne. Wszedłem do Tylera jak do siebie, tak jak zawsze miałem w zwyczaju. Zresztą jego rodzice nie mieli nic przeciwko. Udałem się po schodach na górę i otworzyłem drzwi od pokoju przyjaciela.
- Siema stary. – od razu udałem się do okna. – Widziałeś już ten ogon? – zapytałem czekając aż Tyler podejdzie do okna.
- Jaki ogon?? – zdziwiony podszedł do okna. – Żartujesz chyba sobie ze mnie. Przecież to nie gliny, które miałyby mnie pilnować.
- No właśnie. W dodatku jestem pewien, że nie zabiłeś swojego ojca. – powiedziałem poklepując przyjaciela po ramieniu. – Twój ojciec został zabity jakoś o 22, a Ty wyszedłeś z baru po 23. Na bank to nie Ty.
- W takim razie kto? – po chwili namysłu Tyler podszedł do okna i opuścił rolety. – Oni mają coś z tym wspólnego. Mogę się założyć.
- Sprawdzimy to, nie martw się. Póki co musisz przestać o tym myśleć. Zagramy w coś. Muszę z Tobą wygrać, bo dawno razem nie graliśmy. – powiedziałem i usiadłem przed konsolą Tylera. Złapałem za joystick i wybierałem grę.
Crystal POV:
- Masz mi w tej chwili opowiedzieć skąd znasz takiego przystojniaka? – to było naprawdę ciekawe. Holland od dawna nie miała kontaktów z żadnym chłopakiem i powoli zaczęłam się martwić, że to przez to, że jest niewidoma. Niczego jej nie brakowało. Była bardzo ładna, mądra. Ale większość chłopaków nie chciało się z nią wiązać ze względu na odpowiedzialność. Na szczęście teraz jakiś się wokół niej zakręcił i zdecydowanie widać, że to będzie coś poważniejszego. To jak on na nią patrzy sprawia, że ma się ochotę iść do kina na kolejny film romantyczny.
- Wpadł na mnie, kiedy byłam na porannym spacerze. – odpowiedziała rumieniąc się.
- Jakie to romantyczne. Niech zgadnę. Upadłaś, on Cię złapał zakochał się w Tobie i odprowadził Cię do domu.
- Nie bardzo. Wpadliśmy na siebie, owszem złapał mnie i oddał mi smycz Fievel’a, ale później po prostu odszedł. Nic specjalnego. – Holland zdecydowanie nie umiała opowiadać romantycznych historii.
- Ale jak to? Nie odprowadził Cię do domu? A zauważył, że jesteś… no wiesz? – wolałam o to spytać delikatnie. Dalej jest to trochę drażliwy temat.
- Nie wie. Nie powiedziałam mu. Raczej się nie domyślił.
- Musisz mu powiedzieć. Przecież w końcu się wyda. Na pewno nie jest głupi i sam się domyśli.
- Dzięki za cenne rady. Sama sobie poradzę. – powiedziała dosyć ostro, ale nie przeszkadzało mi to. Najważniejsze było to co powinna wiedzieć. Nikt nie chciałby czuć się oszukany.
- Dobra złośnico. Wracam do domu, pewnie niedługo odwiedzi Cię Twój Romeo. – pożegnałam się z nią i szybko wyszłam z jej domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam powoli z jej podjazdu.
- Masz mi w tej chwili opowiedzieć skąd znasz takiego przystojniaka? – to było naprawdę ciekawe. Holland od dawna nie miała kontaktów z żadnym chłopakiem i powoli zaczęłam się martwić, że to przez to, że jest niewidoma. Niczego jej nie brakowało. Była bardzo ładna, mądra. Ale większość chłopaków nie chciało się z nią wiązać ze względu na odpowiedzialność. Na szczęście teraz jakiś się wokół niej zakręcił i zdecydowanie widać, że to będzie coś poważniejszego. To jak on na nią patrzy sprawia, że ma się ochotę iść do kina na kolejny film romantyczny.
- Wpadł na mnie, kiedy byłam na porannym spacerze. – odpowiedziała rumieniąc się.
- Jakie to romantyczne. Niech zgadnę. Upadłaś, on Cię złapał zakochał się w Tobie i odprowadził Cię do domu.
- Nie bardzo. Wpadliśmy na siebie, owszem złapał mnie i oddał mi smycz Fievel’a, ale później po prostu odszedł. Nic specjalnego. – Holland zdecydowanie nie umiała opowiadać romantycznych historii.
- Ale jak to? Nie odprowadził Cię do domu? A zauważył, że jesteś… no wiesz? – wolałam o to spytać delikatnie. Dalej jest to trochę drażliwy temat.
- Nie wie. Nie powiedziałam mu. Raczej się nie domyślił.
- Musisz mu powiedzieć. Przecież w końcu się wyda. Na pewno nie jest głupi i sam się domyśli.
- Dzięki za cenne rady. Sama sobie poradzę. – powiedziała dosyć ostro, ale nie przeszkadzało mi to. Najważniejsze było to co powinna wiedzieć. Nikt nie chciałby czuć się oszukany.
- Dobra złośnico. Wracam do domu, pewnie niedługo odwiedzi Cię Twój Romeo. – pożegnałam się z nią i szybko wyszłam z jej domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam powoli z jej podjazdu.
___________________________________________
Dziękuję za 1.500 wyświetleń bloga <3
Przepraszam za tak długą przerwę. Po prostu kiedy dodałam tamten post totalnie się zawiesiłam. Ale dziś wena powróciła i się odwiesiłam xD
Dodałam w tym rozdziale sytuację z punktu widzenia Crystal i mam nadzieję, że częściej będę to robić. Rozdział jak zwykle krótki, ale to dlatego, że niedawno wróciłam do domu, a jeszcze muszę ogarnąć się do szkoły :)
Mam nadzieję, że uda mi się dodać nowy rozdział w weekend, lub wcześniej :)
POZDRAWIAAAAM :')
Dziękuję za 1.500 wyświetleń bloga <3
Przepraszam za tak długą przerwę. Po prostu kiedy dodałam tamten post totalnie się zawiesiłam. Ale dziś wena powróciła i się odwiesiłam xD
Dodałam w tym rozdziale sytuację z punktu widzenia Crystal i mam nadzieję, że częściej będę to robić. Rozdział jak zwykle krótki, ale to dlatego, że niedawno wróciłam do domu, a jeszcze muszę ogarnąć się do szkoły :)
Mam nadzieję, że uda mi się dodać nowy rozdział w weekend, lub wcześniej :)
POZDRAWIAAAAM :')
Świetny rozdział, nie mogłam się doczekać aż się ukaże. Świetnie ci wyszedł i czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-brutal-now.blogspot.com/