ROZDZIAŁ V

Holland POV:

Weszłam spokojnie przez drzwi, które otworzył mi tata. Stanęłam i poczułam obcą rękę, która mnie łapie i ciągnie do przodu po czym prosi bym usiadła. 
- Witaj Holland. Jestem Doktor Kingston. Będę Cię dzisiaj badał. – powiedział odważnie i usłyszałam jego miękką barwę głosu oraz brytyjski akcent. Ten głos sprawiał, że drżałam. To było bardzo dziwne, ale i przyjemne. Poczułam dłoń na moim ramieniu i wiedziałam, że należy do mojego taty. Uśmiechnęłam się i czekałam spokojnie na jakiekolwiek czynności, czy też polecenia od doktora, które miałabym wykonać. 

Dylan POV: 

Wróciłem do domu i udałem się do mojego pokoju. Nie chciałem się natknąć na mojego ojca więc zawsze tak robiłem. Byłem trochę zmęczony, bo w nocy nie spałem więc położyłem się na łóżku i nie wiele czasu minęło, a ja już zasnąłem. 
„ – Masz wracać w tej chwili do domu! – krzyknął ojciec, a ja zignorowałem to i wsiadłem do mojego jeepa. Miałem tego wszystkiego dość. Tych ciągłych kłótni, oskarżeń. Wszystko czego nie zrobiłem było źle, a cokolwiek choć w moim mniemaniu zrobione dobrze i tak było źle. Nie chciałem się kłócić, więc po prostu kompletnie olałem sobie to co do mnie krzyczał. Teraz liczyło się dla mnie tylko oddalenie od domu, a tym bardziej od mojego ojca. 
Jadąc tak drogą uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie wiem gdzie jadę. Ale już po chwilę za cel obrałem sobie dom mojego przyjaciela Tylera. Skręciłem na najbliższym skręcie i już byłem na ostatniej prostej. Wjechałem do niego na podjazd i zatrąbiłem. Widziałem już tylko jak Posey wygląda przez okno i po chwili już znika. W momencie pojawił się na dole i wsiadł do samochodu. 
- Nie mogłeś napisać? Zadzwonić? Cokolwiek? – zbulwersowany podał mi rękę. 
- Pilnie potrzebuję dobrej zabawy. Chcę nie pamiętać o mojej dzisiejszej kłótni. – powiedziałem natychmiastowo i uścisnąłem rękę przyjaciela.
- Stary… Znowu? – zdziwił się Tyler. To już druga kłótnia w tym tygodniu, a to dopiero czwartek. 
- Tak, też skaczę z radości. – powiedziałem sarkastycznie i usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Próbowałem wyjąć telefon z kieszeni kiedy usłyszałem ostrzeżenie Tylera. Spojrzałem na drogę i zobaczyłem rażące mnie światła samochodu jadącego z lewej strony. Straciłem panowanie nad kierownicą i było już za późno. Nasz samochód uderzył w ten jadący z mojej strony, a tamten rozpoczął swoje dachowanie. Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem. Ale nie było co podziwiać. Zabiłem ludzi, nie byłem pewien, ale z takiego wypadku będzie ciężko wyjść cało. „ 
Obudziłem się praktycznie cały spocony. Dawno mi się to nie śniło. Dlaczego teraz to do mnie powróciło? Przecież przez dwa miesiące nie wracały do mnie te wspomnienia. Owszem, dalej czułem się winny, ale miałem od tego spokój przez dłuższy okres.



Holland POV: 

Usiadłam wygodnie na fotelu i czekałam na to co stwierdzi Doktor Kingston. Zrobił mi wystarczająco dużo badań i niektóre zadziwiająco inne niż te, które wykonywali mi inni specjaliści. 
- Przejdźmy do rzeczy. Nie chcę Cię trzymać w niepokoju. – powiedział doktor i zaszeleścił jakimiś kartkami papieru. Najwyraźniej to były moje badania. 
- Nie trzyma mnie pan w niepokoju. Przyzwyczaiłam się do tego. I jeśli nie ma żadnych szans to ja naprawdę się z tym pogodzę. 
- Nie Holland, nie mów tak. Są szanse. Jak dla mnie bardzo duże. Tylko to również zależy od Twojego nastawienia. – usłyszałam tylko to, że mogłabym odzyskać wzrok. Naprawdę są szanse! Nie czułam się tak jeszcze nigdy. Od razu po wypadku powiedziano mi, że nigdy nie odzyskam wzroku. Przyzwyczaiłam się żyć z tą myślą. A tu nagle jakiś młody doktor wywraca mój świat do góry nogami. 
- Twoja siatkówka jest uszkodzona, owszem. Ale dobrą wiadomością może być to, że w gorszych przypadkach dawałem radę. Myślę, że z przyjemnością zwróciłbym bym Ci Twój zaginiony zmysł. Wystarczyłoby Cię przygotować. Przez 6 miesięcy uczęszczałabyś na leczenie biologiczne, czyli dostawałabyś kroplówki, najpierw co tydzień, potem co dwa, co miesiąc, co dwa i tak przez całe pół roku. Jeśli Twoja siatkówka byłaby już wystarczająco odżywiona myślę, że mógłbym podjąć operację. – to wszystko powoli do mnie docierało. Nie ważne ile musiałabym czekać, ważne, że jest szansa! Nic więcej nie słyszałam, bo tak naprawdę nie skupiałam się na tym. Myślałam już tylko o tym jak będzie wyglądał mój pierwszy dzień po odzyskaniu wzroku.

______________
Przepraszam za tyle przerwy, ale poważna nauka dopiero się zaczyna.
Mam nadzieję, że nadrobiłam akcją, bo oczywiście długość znowu mnie nie zadawala.
Ale chciałam dzisiaj koniecznie dodać, ponieważ są urodziny Holland!
#happybirthdayHollandRoden <3

2 komentarze:

  1. Szkoda, że rozdział taki krótki. Bardzo mi się podobał. Wydaje mi się, że pisałaś go bardzo chaotycznie, ale to nie szkodzi. Czekam na następny.

    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :D Trafiłam tutaj przypadkiem, włócząc się po blogosferze. Niesamowite, że miałam takie szczęście :D
    Pomysł na fabułę z początku wydaje się być wyciągnięty z jakiegoś filmu dla nastolatek, ale po lepszym poznaniu, na prawdę niebanalny! :D Oczywiście szybko domyśliłam się, że to Dylan jest sprawcą wypadku, dobrze naprowadzałaś czytelników na ten trop, ale dałaś mi powód do dumy #likeasherlock Haha xD Od początku krąży za mną ta piękna myśl, że Holland odzyska wzrok i pozna Dylana, no i drama xD Czyli to, co w opowiadaniach kocham najbardziej xD
    Podoba mi się również wplecenie tego wątku kryminalnego z zabójstwem taty Tylera :) Teraz tylko pozostaje rozwiązanie tej zagadki ;D
    Bądź pewna, że będą tu zaglądać ^^ Życzę weny i pozdrawiam :)

    ~ Arawis z keep-ya-far.blogspot.com
    Przy okazji zapraszam na moje opowiadanie, będące ff Teen Wolf ;D

    OdpowiedzUsuń