ROZDZIAŁ VIII

Holland POV:
To było bardzo dziwne, że Dylan jak oparzony wyskoczył z kuchni i pożegnał się od razu. Oczywiste było to, że mój ojciec powiedział mu coś niesprzyjającego, żeby Dylan sobie poszedł. Zaraz po tym jak chłopak wyszedł, do jadalni wszedł tata, gdyż słyszałam stukanie talerzy i innych naczyń.
- To teraz szczerze. Co mu powiedziałeś?
- Kochanie… Nic. Dzwoniła do niego mama, miała ważną sprawę – powiedział spokojnie, ale i tak czułam coś niepokojącego.
- Taa, jasne. – nie miałam zamiaru się kłócić i po prostu zrezygnowana wyszłam z jadalni.
Kiedy byłam już w pokoju położyłam się na łóżku i kręciłam na palcu włosy. Kiedyś miałam krótsze i ciemniejsze włosy. Teraz nie do końca wiedziałam jaki mają odcień, ale wiele razy dokładnie pytałam się o to Crystal, czy też mamy. Jedna mówi, że przypominają kolor promieni słonecznych, druga zaś, że kolor miodu. Nawet nie pamiętam już jak dokładnie wyglądają te kolory. Jedynie fascynują mnie nazwy, które mają ciekawe znaczenie.
Gdy tak leżałam bez celu, nagle ktoś zapukał do drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej i czekałam, aż ktoś wejdzie. Postać, która weszła stawiała bardzo ciche kroki, miało się wrażenie, że po podłodze idzie po prostu pies. Wiedziałam już, że to mama. Usiadła obok mnie i przytuliła się do mnie.
- Co się stało?- zapytałam zdziwiona nagłą jej czułością.
- Po prostu chciałam Cię przytulić. – usprawiedliwiła się jak zwykle. Powinno mnie to już nie dziwić bo często przychodziła i po prostu mnie przytulała.
- Wiesz o czym tata rozmawiał z Dylanem w kuchni? – postanowiłam, że spróbuję od niej tego się dowiedzieć.
- Nie, ale na pewno niż groźnego. Nie masz się czym martwić. – chcąc mnie uspokoić odpowiedziała wymijająco.
- Pewnie…. – wyszeptałam cicho. – A jak Ci się Dylan spodobał? – zaśmiałam się czekając na jej opinię. Pewnie myślała, że już jesteśmy razem.
- Powiem Ci, że to bardzo dobry chłopak. Nie mogłaś trafić lepiej.
- Ciekawe czy tata też tak uważa. – stwierdziłam i westchnęłam cicho wtulając się w mamę.

Dylan POV:
Wszedłem właśnie do domu i zdziwiła mnie kompletna cisza, która praktycznie nigdy nie miała miejsca u nas w domu. Ruszyłem do kuchni by spojrzeć na lodówkę, gdzie mama zwykle zostawiała kartki. Nie znalazłem żadnej oprócz jednej, starej, sprzed tygodnia. Poszedłem do pokoju mojej siostry, okazało się, że drzwi są zamknięte.
- Otwórz, wiem, że tam jesteś. – donośnym głosem ostrzegłem  ją. Słyszałem jak po chwilki podchodzi do  drzwi i otwiera je.
- Co jest? – zapytała zaspana. Tak, chyba ją obudziłem. Ale ja w jej wieku jeśli się zamykałem, to albo znaczyło, że jestem z kimś, albo coś pije. Najwidoczniej pomyliłem się, ale to był powód do cieszenia się z tego.
- Nic. Przepraszam. Gdzie mama? – oderwałem się od myśli kto mógł tu być i zapytałem o coś ważniejszego.
- Nie wiem. Wróciłam godzinę temu i nikogo nie było. – powiedziała zdziwiona tym, że tak się denerwuje. Ale ona nie wie jeszcze o tym, że nasza mama jest chora. Nie chcieliśmy jej o tym na razie mówić.
- Aaaa, okej. Idź dalej spać, tylko nie zamykaj się. – uprzedziłem ją i skierowałem się do mojego pokoju.
- Dobrze tato! – usłyszałem w odpowiedzi i zaśmiałem się. Złapałem telefon i wybrałem numer do mamy. Dwa sygnały i nic. Trzeci, także cisza. Już miałem się rozłączyć, aż w końcu mama odebrała i zdziwiona zapytała o co chodzi.
- Gdzie jesteś? Nic Ci nie jest? – zmartwiony zapytałem.
- Jestem u koleżanki. Spokojnie. Powinnam być w domu za pół godziny.
- Czemy nam nie dałaś znać? Nie martwiłbym się o Ciebie. =
- Przepraszam, ale muszę kończyć. I nie martw się o mnie. – powiedziała i rozłączyła się. Odłożyłem telefon i poszedłem pod prysznic. Zdjąłem ubrania, wszedłem do kabiny i puściłem wodę, która po chwili się robić gorąca. Zmniejszyłem temperaturę i spokojnie się umyłem. Po 5 minutach wyszedłem. Ubrałem się i wyszedłem z łazienki. Rzuciłem się na łóżko i wyczerpany usnąłem prawie od razu. Oczywiście przed tym myślałem o Holland i o tym jak bardzo ją zraniłem. Dlaczego Bóg postawił nas ponownie na swojej drodze?


Crystal POV:
Leżałam na łóżku i odpoczywałam. Nie zawsze miałam na to czas, a teraz mi się to należało, gdyż bolała mnie głowa. Zastanawiałam się jak Holland może tak leżeć całymi dniami. Choć wydaje mi się, że teraz się to zmieni. Holl teraz stała się bardziej otwarta na nowe znajomości i bardzo dobrze.
Gdy już tak leżałam zrobiłam się senna i prawie zasnęłam, nie mogłam sobie na to pozwolić, by gdybym teraz zasnęła to obudziłabym się w nocy. Zeszłam na dół biorąc jakieś proszki na ból głowy i założyłam buty do biegania. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Wyszłam z domu i od razu ruszyłam trasą, którą dawno nie biegałam. Dawno, bo jakiś tydzień temu. Ostatnio złapałam takiego lenia, że nie bardzo miałam ochoty na bieganie. Kiedy tak biegłam mijałam dom, który ostatnio często obstawiony był samochodami, z telewizji, policyjnymi. Ale dzisiaj i tydzień temu stał tu ciemny samochód, który najwyraźniej był tajnym patrolem jak w filmach. Zaśmiałam się pod nosem i biegłam dalej. Nagle jakiś chłopak przebiegł mi drogę biegnąć w ich stronę. Kiedy był już blisko zaczął coś krzyczeć.
- Myśleliście, że nie wiem, kim jesteście? To Wy zabiliście mojego ojca! – wykrzyczał i walił pięściami w szybę od kierowcy.  Mężczyźni z samochodu zaczęli się śmiać i po prostu odjechali. Chłopak został sam na podjeździe sąsiedniego domu i patrzył się na mnie z totalną pustką w oczach. To był wystarczająco przeszywający wzrok. Miałam dość i kontynuowałam bieg, ale chłopak chyba postanowił mnie zatrzymać.
- Hej! Poczekaj. – wykrzyczał, a ja zatrzymałam się, bo nie chciałam się zachować jak przed chwilą Ci dwaj z ciemnego samochodu. Odwróciłam się w jego stronę i czekałam aż się zbliży.
- Przepraszam, że byłaś tego świadkiem. – zmartwiony przeprosił. Uśmiechnął się delikatnie, jego oczy wyrażały taki smutek, że miałam ochotę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale przecież to był obcy chłopak, nie mogłam tego zrobić.
- Nic nie szkodzi. Po prostu już nic nie pamiętam. – uspokoiłam go, chciałam go pocieszyć więc położyłam dłoń na jego ramieniu, jednak on prawie od razu położył na mojej swoją. Zrobiło się niezręcznie. Zaśmiałam się delikatnie i odwracając się zaczęłam odbiegać od obcego chłopaka. 

3 komentarze:

  1. Okey... Zakonczenie, troche mnie zdziwilo. Rozdzial jak zawsze fenomenalny! Czekam na nn ♥

    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny
    Tak jak wszystkie poprzednie
    Miałam "zdziwko" przy końcówce ;D
    Czejam na nn

    fanfictionbyaya.blogspot.com
    vampiresfallen.blogspot.com

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej! A więc moje komentarze zawsze są...dosyć chaotyczne, ale co tam spróbuję. Więc od wczoraj wieczora nadgoniłam wszelkie zaległości... i przeczytałam wszystkie rozdziały, prolog, obejrzałam zwiastun. Naprawdę podoba mi się to co piszesz, chociaż może to trochę przypominać jedną z tych histori Dlaczego ja, ale naprawdę chodzi tu o coś więcej. Uwielbiam Dylana ^_^
    Będę wpadać częściej na tego bloga i czekam, aż Hollan się dowie, że to on doprowadził do tego wypadku. Jejku...mam nadzieję, że ona oddzyska wzrok i czekam również na jej wrażenia po zobaczeniu Dylana. Fajny jest też wątek z Tylerem i jego ojcem :) Czekam aż ta akcja się rozwinie i w końcu będzie wiadomo kto zabił jego ojca.
    Życzę ci dużo weny :)

    http://daily-stiles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń