ROZDZIAŁ XI

Tyler POV:
Przez ostatni tydzień prawie się uspokoiłem i pogodziłem z myślą, że każdy myśli, że to ja zabiłem własnego ojca. Oprócz mojej matki i Dylana. A pro po Dylana. Nie odzywał się do mnie przez cały tydzień. Cholerny przyjaciel. Nawet nie wiem co się u niego dzieję, a telefonów nie odbiera. Z domu wychodzić nie mogę, bo cały czas pilnują mnie policjanci. Zostaje tylko miesiąc do rozprawy, ale ja nie wiem czy tyle wytrzymam. Dylan miał mi pomóc, jednak na razie upewnił mnie, że to nie mogłem być ja, że to ja nie mogłem zabić mojego ojca.
Jedynie gdzie  mogłem wychodzić to tylko przed dom i do ogrodu. Korzystałem z takiej okazji, bo w moim pokoju zapuściłbym korzenie. Siedząc tak na ławce przed domem i czując praktycznie oddech policjantów za moimi plecami zauważyłem, że z lewej strony biegnie mi znajoma dziewczyna, a właściwie po prostu dziewczyna, którą widziałem raz i zamieniłem z nią kilka słów. Obejrzałem się na moich „ochroniarzy” i wyszedłem na chodnik by zaczepić dziewczynę.
- Cześć. – krzyknąłem już z dala i czekałem aż dobiegnie i się zatrzyma.
- Witaj. – powiedziała stając przede mną nieco zdyszana.
- Może masz ochotę się poznać? Nasze ostatnie spotkanie było dość…. Niewygodne. – powiedziałem z nadzieją w głosie. Wątpiłem w to, że ktokolwiek chciałby się ze mną zadawać, a co dopiero tak piękna dziewczyna.
- Z chęcią zrobię sobie przerwę.- powiedziała uśmiechnięta.
- Naprawdę? – zdziwiony jej odpowiedzią wyciągnąłem ku niej dłoń. – To znaczy, Tyler.
- Miło Cię poznać Tyler. Jestem Crystal. – powiedziała i uścisnęła moją dłoń.
- Zapraszam do domu. – skierowałem rękę w lewą stronę i w tamtą stronę także się udaliśmy.

Holland POV:
- Hej, to nie fer. Ty widzisz kiedy chcę klasnąć w Twoje dłonie. – powiedziałam troszkę zdenerwowana, ale też roześmiana. Jakiemu normalnemu chłopakowi przyszłoby na myśl, żeby grać z niewidomą dziewczyną w łapki.
- Ale o to chodzi. Masz to wyczuć. Plus, jeśli chcesz mogę zawiązać sobie oczy.
- Tak! To dobry pomysł. – zgodziłam się z wielką chęcią, bo to znaczyłoby, że choć trochę jest niewidomy. Jednak on miał gorzej, gdyż ja się przyzwyczaiłam.
- Gotowa? – zapytał mnie. Wyciągnęłam dłonie i z trudem go znalazłam.
- Tak. Ja próbuje Cię złapać. – przesunęłam dłonie na dół i po chwili już klasnęłam w jego dłonie.
- Okej, miałaś rację. Ale trochę poćwiczę i będzie dobrze. – oczywiście dumny przyznał. Teraz role były odwrócone i kiedy wyczułam ruch jego dłoni odsunęłam swoje.
- Ha! Udało mi się. – powiedziałam głośno zadowolona z siebie.
- Widzisz. Ale spróbujmy jeszcze raz. – kiedy to powiedział stwierdziłam, że skoro on nie widzi, bo ma zasłonięte oczy to nie będzie widział niczego. Więc uniosłam się delikatnie na kolanach i szybko moje usta znalazły się na jego. Dobrze, że siedzieliśmy idealnie na wprost siebie, inaczej trafiłabym pewnie w brodę, policzek lub szyję. On szybko przeniósł swoje dłonie na moje policzki i wsunął język do mojej jamy ustnej. Popchnęłam go delikatnie kładąc swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Wylądowaliśmy na łóżku. Całowaliśmy się wciąż, a on na chwilę przerwał.
- Hej, tygrysico, mieliśmy grać w łapki. – powiedział śmiejąc się i poczułam jak zabiera swoje dłonie z mojej twarzy i kieruje ku swojej.
- Nie zdejmuj. – zaprotestowałam łapiąc go za dłonie. – Tak jest lepiej. Czuję się pewniejsza. – dodałam całując go w policzek.
- Okej, w takim razie zostaje tak. – odparł i ponownie nasze usta się złączyły. Złapał mnie w pasie i i przewrócił tak, że teraz ja leżałam plecami na łóżku, a on pochylał się nade mną. Wszystko było idealnie, całował mnie po szyi i czułam przyjemne mrowienie, ale w pewnym momencie usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi.
- Cholera. – wyszeptał Dylan i podniósł się razem ze mną.
- Proszę. – powiedziałam i czekałam na jakąś odpowiedź.
- Pewnie Wam przeszkadzam, ale jest już dosyć późno. Holland jedzie jutro do lekarza i powinna się już kłaść. – jakżeby inaczej. Mój kochany tatuś. Było tak wspaniale, że równie dobrze mogłabym w ogóle nie iść spać.
- Okej, rozumiem. Już się zbieram. – Dylan powiedział uprzejmie,  a ja usłyszałam zamykające się drzwi.
- Nie mówiłaś mi, że jedziesz jutro do lekarza. – zwrócił się teraz do mnie gładząc mój policzek swoją dłonią.
- Zapomniałam. Wiesz, odezwałeś się. To był wystarczający szok. – jakoś się usprawiedliwiłam.
- Okej, będę się zbierał. Ale jutro przyjdę do Ciebie. Opowiesz mi jak tam było u lekarza. – uśmiechnęłam się, obiecał, że już nigdy nie będzie tchórzył i nie będzie robił sobie ode mnie przerw.  Pocałowałam go i usłyszałam jak wychodzi i schodzi ze schodów.  To było dobre spotkanie. Mam nadzieję, że go nie wystraszyłam, ale przecież nie protestował. Nie rozmawiałam z nim tydzień, ale po tym jednym spotkaniu cała złość na niego mi przeszła.


Dylan POV:
Kiedy wyszedłem z domu Roden’ów udałem się prosto do domu. Oczywiście w planach miałem się wybrać do Tylera, ale było na to za późno. Pojdę do niego z rana i może coś znajdę w jego sprawie. Po piętnastu minutach byłem już w domu i wchodziłem na górę. Kiedy przechodziłem obok pokoju mojej siostry uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Mimo, że była późna godzina nie było jej. Sprawdziłem łazienkę i nie mogłem jej znaleźć. Poszedłem do pokoju rodziców. Mama siedziała przy laptopie, a ojciec leżał na łóżku i czytał książkę.
- Wiesz coś, gdzie miałaby być teraz Julia? – skierowałem się do mamy lekko podenerwowany.
- No tak. Śpi u Danielle. – powiedziała spokojnie.
- Okej, dzięki. – wyszedłem szybko z pokoju, nie chciałem denerwować ojca, który już patrzył się na mnie z gniewem. Udałem się do pokoju i padnięty rzuciłem się na łóżko . Przebrałem się w dresy i prawie od razu zasnąłem.
_________________
piosenka, która towarzyszyła mi przy pisaniu: couldn't stop caring 
Genialna, polecam <3 

2 komentarze:

  1. Widze ze rozdzialy pojawiaja sie coraz czesciej! Dziekuje, pisz tak dalej! Tyler i Crystal, no no no ;)) Czekam na nn ;*
    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń